
Tytuł: Piana dni
Autor: Boris Vian
Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 270
Ocena: 6/6
Moja opinia: Trudno jest znaleźć słowa oddające piękno tej historii i to w jak wyjątkowy sposób została napisana. Autor jest geniuszem swego stylu. Od pierwszych stron raczy czytelnika wachlarzem fascynujących opisów, pełnych metafor, czy porównań, tworzących nawet zabawne mini-zwroty akcji podnoszące na duchu w czasie przeżywania, jakby nie było- dramatu. Opowieść smutna, ale zabawna, słodka, choć gorzka, wyjęta z ram i poruszająca najgłębsze struny serca. Po prostu wspaniała.
Opis: Colin jest wynalazcą, twórcą „pianoktajlu” – połączenia instrumentu muzycznego i maszyny do przygotowywania koktajli. Inny bohater powieści zajmuje się głównie trwonieniem pieniędzy na rękopisy i pamiątki po swoim idolu Jeanie-Solu Partrze (ewentualnie jego partnerce – księżnej de Bovouard). Z kolei służący Colina jest chlubą swojej rodziny, której wielu innych członków stoczyło się w godny pożałowania sposób – zostali absolwentami filozofii lub, o zgrozo, profesorami matematyki.
Historia miłości Colina i Chloe jest prosta, ale trafia w najczulszy punkt. Miłość, choć odarta z mitycznej podniosłości, okazuje się tutaj główną siłą napędzającą wszystkich bohaterów do działania. W dodatku kończy się źle – i przez to Piana dni porusza jeszcze bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz